link_mdr


doreta bez recepty
duomox bez recepty
izotek bez recepty

aktualności
2013 :
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 96 |
  9. 97 - 105 |
  min min min min min min min min min min min min
21 maja 2013

Jeszcze raz o tym dlaczego zakaz jazdy rowerem po Rynku jest głupi i szkodliwy.

Bardzo dobrze się stało, że Gazeta Wyborcza „zniosła” swoim artykułem ten zakaz. Nie służył on nikomu i kompromitował miasto. Wielkie brawa!

Kto jeszcze nie poparł akcji Gazety niech zrobi to czym prędzej tutaj.

Temat rowerów na Rynku jest teoretycznie bardzo oklepany. Było już tak wiele różnych akcji, petycji i protestów. Ponieważ zakaz w praktyce nie jest egzekwowany, wydawałoby się, że szkoda o nim pisać.  Jednak sprawa, oprócz wymiaru praktycznego, ma też ważny wymiar symboliczny.

Zakaz jazdy rowerem po Rynku jest niczym innym jak wyrazem zaściankowości myślenia władz miejskich, a także brzydkim przykładem taniego populizmu opartego na pobudzaniu złych emocji i antagonizowaniu różnych grup użytkowników przestrzeni miejskiej. W tym przypadku rowerzystów i pieszych.  Nie ma to nic wspólnego z próbą racjonalnego rozwiązania problemu, którego być może wcale nie ma.

Przede wszystkim fatalny wydźwięk ma stwierdzenie Pana Rzecznika Czumy, że "Rynek to salon miasta, a po salonie rowerem się nie jeździ", która sugeruje, że jest to przestrzeń zbyt ekskluzywna dla nas - elementu gorszej kategorii na rowerze. Co innego limuzyny ważnych urzędników, auta służb mundurowych, „dostawczaki” - to wyższe, bo zmotoryzowane sfery. Nawet końskie kupy, związane z ruchem dorożek, też bardziej pasują do salonu, niż coś tak pospolitego jak rower. Taka retoryka, to z jednej strony policzek wymierzony rowerzystom, przed którym władza się nie waha i ewidentne kuriozum w kontekście faktu, że rower w obecnych czasach stał się jednym z ważnych atrybutów nowoczesnego miasta. Na klipach reklamowych Wrocławia kierowanych do zachodnich turystów rower (także na Rynku!) jest eksponowany niemal bez umiaru. Dla "zwykłych" obywateli Rynek na rowerzez jest nieosiągalny.

Wcześniej do obrony tego pomysłu Wysoka Władza zawsze używała argumentów o bezpieczeństwie. Zakaz rzekomo miał je zapewnić. I tu mamy zagadkę. Zapewnił czy nie zapewnił? Jeżeli zapewnił nie będąc egzekwowanym, to zasadniczo logika wskazuje, że nie był potrzebny. Jeżeli zaś ludzie dalej boją się rowerzystów na Rynku, to należy podjąć dodatkowe środki wobec chuliganów na rowerach, bo większość rowerzystów jeździ spokojnie. Nie ma zatem sensu nadal stosować zbiorowej odpowiedzialności, szykanując wszystkich za wybryki nielicznych, skoro i tak okazała się ona nieskuteczna. Wspomnę, że próba wyegzekwowania zakazu jako środka zaradczego byłaby bardzo kosztowna. Trzeba by utrzymywać stałe patrole na każdym rogu Rynku, bo inaczej się nie uda. Oczywiście problem realnego zagrożenia ze strony rowerzystów nie uzasadnia takich środków. Nie egzekwowany zakaz zaś demoralizuje.

O ile nie da się wytłumaczyć racjonalnie sensu zakazu na Rynku, to wytłumaczenie jego istnienia jest proste. Prezydent kiedyś tak postanowił, a bycie konsekwentnym i stanowczym władcą jest częścią jego wizerunku, więc nie może się łatwo z tego wycofać - nawet jeśli fakty mówią same za siebie. Trudno mu się wycofać, tym bardziej, że zakaz obliczony był na tani poklask tej części społeczeństwa, która z zasady nie lubi cyklistów i chętnie poprze każdą wymierzoną w nich szykanę. Teraz ktoś w Wysokim Gabinecie Prezydenta kalkuluje, która grupa liczniejsza i komu lepiej się nie narazić. Zniesienie zakazu byłoby policzkiem dla każdego cyklofoba w mieście.

Niechęć do rowerzystów rośnie wraz ze wzrostem ich liczby, w nieprzygotowanej na to przestrzeni miejskiej, więc Władza trzyma linię. Ustępstwa na rzecz rowerzystów mogłyby być źle odebrane. Tym bardziej urząd przesadził ostatnio z pozytywnym rowerowym  PR-em, po wielokroć nagłaśniając każde 100 m pasa rowerowego i na Prezydenta spadła krytyka za rzekomą jego zbytnią prorowerowość.

Rowerzyści zaś, dawno się przyzwyczaili do zakazu, którego i tak nie muszą respektować, więc z tej strony problemu jakby nie ma. Sam Prezydent Dutkiewicz przejechał się kawałek po Rynku (nie pierwszy to raz) przy okazji otwarcia stacji rowerów miejskich, puszczając do rowerzystów oko.

Jedno jest pewne - postawa Wysokich Władz  Miasta w sprawie zakazu nie ma wiele wspólnego z interesem mieszkańców i nie służy niczemu konstruktywnemu.

Cezary Grochowski
Wrocławska Inicjatywa Rowerowa

 

Zainteresowanych tematem zapraszamy do grupy na Facobooku: Na rowerze po wrocławskim Rynku.

spacer
Eko
Ja z dziewczynami wybieram się na EkoRower w niedzielę, pomalujemy swoje rowery w stylu Eko ;)

Dominika



ilosc komentarzy: 1
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ - dnia 2024 - 04 - 25
 
Happening z okazji Święta Rowerzysty 2011
 
   
lista pozostałych artykułów w dziale aktualności
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 96 |
  9. 97 - 105 |
  1. Bubel przy Odra Tower
  2. Czy Cyklofobia jest uleczalna?
  3. Wygraj wyprawę do Alzacji w konkursie z okazji Wrocławskiego Święta Rowerzysty!
  4. Jeszcze raz o tym dlaczego zakaz jazdy rowerem po Rynku jest głupi i szkodliwy.
  5. Parkowanie na wyb. Wyspiańskiego - list otwarty do Komendanta Wojewódzkiego Policji
  6. Uwagi do projektu Wrocławskiej Polityki Mobilności
  7. Nowe bramy, nowe kontrapasy - omówienie inwestycji w centrum miasta
  8. Odjazdowy bibliotekarz - przejazd rowerowy w piątek 10.05.2013
  9. 10 rocznica Masy Krytycznej we Wrocławiu + Bike Day 11.05 - śmigaj i oglądaj!
  10. Rzecznik Straży Miejskiej powinnien pojeździć na rowerze
  11. Rowerowa Szkoła – 5 ważnych powodów, dla których warto przystąpić do projektu
  12. Maya Pedal
 
home
o nas
działania i opinie
miasto
rekreacja
biblioteka
warto wiedzieć
aktualności
prasa