link_mdr


doreta bez recepty
duomox bez recepty
izotek bez recepty

aktualności
2008 :
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 96 |
  9. 97 - 103 |
  min min min min min min min
27 stycznia 2008

Gorzów wypłaci odszkodowanie rowerzyście

Miasto wypłaci odszkodowanie rowerzyście
(25.01.2008) Gazeta Lubuska

Aleksander K. wjechał w słup stojący na środku ścieżki rowerowej i podał gorzowski magistrat do sądu. Proces wygrał. Miasto wypłaci mu 2 tys. zł odszkodowania. To pierwszy taki proces w Gorzowie, a być może i w kraju, bo też w niewielu innych miastach można spotkać ścieżki rowerowe ze słupami pośrodku.


Słupy w ścieżkach rowerowych (nie: drogach rowerowych) można znaleźć w Gorzowie nie tylko w miejscu gdzie nastąpił wypadek, ale też w wielu innych miejscach - tu dla przykładu ul. Słowiańska. Podobnież jak Gorzów nie jest wyjątkiem na mapie Polski (fot. R.Lesisz)

Gdyby się nie oglądał...

Tak jest przy ul. Kasprzaka. To tutaj Aleksander K. w 2006 r. jechał rowerem. Na chwilę się odwrócił, bo zdawało mu się, że strzeliła tylna opona. - Gdy znów spojrzałem przed siebie, było za późno: uderzyłem w słup - zeznawał przed sądem. Spadł z roweru na beton. Złamał rękę, zmiażdżył dwa palce i rozciął czoło. Przez miesiąc chodził na rehabilitację.

To dlatego domagał się 15 tys. zł odszkodowania. Miasto nie chciało płacić. - Gdyby powód nie odwracał się do tyłu, bezspornie słup by ominął - w ten oryginalny sposób przekonywała sąd prawniczka magistratu Maria Domagała. Jednak sąd nie przyjął jej argumentacji. Co więcej uznał jasno, że ścieżka jest felerna. ,,Nie może być zbudowana tak, że rowerzysta musi jechać slalomem'' - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Płacą podatnicy

Pieniądze musi zapłacić magistrat (czyli podatnicy), choć ścieżkę na Kasprzaka zbudował zarząd dróg, a nie miasto. - Jednak to nasz teren, więc my za ścieżkę odpowiadamy - tłumaczy zawiłości polityki rowerowej rzeczniczka Urzędu Miasta Jolanta Cieśla.

Co ciekawe, wziął to pod uwagę również sąd, obniżając kwotę odszkodowania. W trakcie procesu zamierzał przyznać 4 tys. zł, skończyło się na 2 tys. zł. - Musimy zapłacić w sumie ponad 2,4 tys. zł, bo sąd obciążył nas kosztami procesu - mówi Cieśla. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, ale magistrat nie zamierza się odwoływać.

Trzęsie, że hej!

Ścieżka przy ul. Kasprzaka nie jest jedyną w Gorzowie, gdzie słupy stoją na środku. Podobnie jest na kilkusetmetrowym odcinku ul. Słowiańskiej. - Rowerzyści omijają je łukiem. Chyba planują i wykonują je ci, którzy dawno nie siedzieli na rowerze - mówi Mirosław Rawa, szef komisji rewizyjnej Rady Miasta, który sprawdzał niedawno ścieżki. Anna Buczma, szefowa klubu rowerowego Cyklista, mówi: - Niektóre nasze trasy rowerowe to tory przeszkód, a na dodatek wykłada się je kostką polbrukową. Trzęsie nami przy każdym przejeździe.

Co ze słupami na środku ścieżki przy Kasprzaka? To własność Telekomunikacji Polskiej, a ta ze względu na koszty nie chciała ich dotychczas przenieść. Urząd Miasta też tego nie zrobi. - Nie możemy remontować czy przenosić cudzej własności - mówi rzeczniczka magistratu. Maria Piechocka, rzeczniczka Telekomunikacji Polskiej, o przegranym przez słupy procesie dowiedziała się wczoraj od nas. - Jeśli dochodzi do takich wypadków, sprawdzimy, czy naprawdę nie da się ich usunąć - obiecała nam wczoraj.

Tomasz Rusek
Źródło



Rowerowy absurd osądzony - felieton Dariusza Barańskiego
(2008-01-25) Gazeta Wyborcza

To się musiało tak skończyć. A raczej zacząć, bo mamy przecież precedens. I nie zdziwię się, jeśli za tym precedensem pójdzie lawina podobnych spraw. Przy ul. Kasprzaka w Gorzowie rowerzysta wjechał w słup stojący pośrodku ścieżki rowerowej, zmiażdżył sobie palce, złamał rękę i zranił się w czoło. Podał magistrat do sądu i wygrał..

Choć akurat ścieżki na ul. Kasprzaka nie budowało miasto, to jednak leży ona na miejskim terenie i to magistrat będzie musiał zapłacić odszkodowanie. Prawniczka magistratu próbowała tłumaczyć, że gdyby rowerzysta się nie oglądał do tyłu, zobaczyłby słup i z pewnością go ominął.

Na szczęście sąd nie uznał tej niezwykłej argumentacji. Szkoda tylko, że odszkodowanie będzie niewielkie: 2 tys. zł. Amerykańscy prawnicy potrafią z takich spraw wyciągać całkiem niezłe sumy. Zimny prysznic w postaci wielotysięcznych odszkodowań miastu by się przydał. Może w końcu znalazł by się winny takich absurdów w mieście. Ścieżka na ul. Kasprzaka to przecież nie jedyna tego rodzaju osobliwość w Gorzowie.

Rok temu pisaliśmy o słupach ustawianych przez drogowców na środku ścieżki rowerowej przy budowanej wtedy ul. Grobla. Slalom rowerowy między słupami od dawna jest już na ul. Słowiańskiej. Na ul. Pomorskiej ścieżkę wybudowano po to, aby było gdzie postawić znaki drogowe, a na Podmiejskiej słup z sygnalizacją świetlną.

Te przykłady chyba dosadnie pokazują jaki jest stosunek w mieście do rowerzystów. Ścieżki się buduje bo: taki jest trend w Unii Europejskiej, można się pochwalić liczbami w raportach, przerobić więcej kostki betonowej i pieniędzy na inwestycje. Ścieżki buduje się też dlatego, że na początku lat 90. tak uchwaliła Rada Miasta. Chciałbym dożyć chwili, kiedy zostanie zbudowana ścieżka rowerowa po to, żeby rowerzyści mogli bezpiecznie i wygodnie jeździć.

Słupy, znaki i inne przeszkody na środku drogi rowerowej to nie tylko dowód indolencji projektantów i uśpienia tych, którzy mają nadzorować inwestycje. To przejaw lekceważenia potrzeb tych, którzy chcą jeździć rowerami i traktowania budowy ścieżek jako przykrego obowiązku.

Argumentacja, że skoro jest słup, to rowerzysta powinien uważać jest tyleż śmieszna, co straszna. Podobnie jak tłumaczenie, że widocznie nie było innego miejsca, aby ustawić lampy, znaki czy sygnalizację. Nie sadzę, żeby komuś przyszło do głowy, z braku innego miejsca, bezkarnie ustawić latarnie uliczne na środku jezdni i kazać kierowcom je omijać. I tłumaczyć na dodatek, że jak sobie zrobią krzywdę, to sami będą sobie winni.

Niebezpieczne przeszkody to jednak nie wszystko. Choć od wielu lat w Europie funkcjonują sprawdzone rozwiązania, ścieżki u nas są budowane tak, że jazda po nich może stać się koszmarem. Polbruk nadaje się może na chodniki, ale jako nawierzchnia dla rowerów się nie sprawdza. Rowerem szosowym w ogóle nie da się po nich jeździć. Na przejazdach budowane są wysokie krawężniki, co może być równie niebezpieczne jak słupy pośrodku drogi. Ścieżka najczęściej jest tylko wydzielonym czerwoną kostka pasem z chodnika. A piesi kolor kostki zwykle mają za nic i królują na całej szerokości.

Nierzadko nawet rowerzyście się oberwie za to, że śmie jechać swoim pasem. O tych problemach od lat mówią cykliści. Wystarczy słuchać. Wystarczy chcieć.

Dariusz Barański
http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,35211,4871186.html



A czym Wrocław może się "pochwalić"? Zobacz w spejalnie stworzonej na tę okazję galerii ŁUP W SŁUP


spacer
REWELACJA ja też kiedyś wjechałem w płot postawiony w poprzek scieżki rowerowej na powstańców, zbierałem się chyba z 10 minut po upadku, ledwo dojechałem do domu
rewelacja...
...ten słup to majstersztyk... nawet we Wrocławiu czagoś takiego nie widziałem... ;)
PiKO...
... zajrzyj do galerii "łup w słup" - to zobaczysz...


ilosc komentarzy: 3
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ - dnia 2024 - 04 - 23
     
   
lista pozostałych artykułów w dziale aktualności
 
home
o nas
działania i opinie
miasto
rekreacja
biblioteka
warto wiedzieć
aktualności
prasa