W ostatni czwartek wrocławscy rowerzyści postanowili spotkać się na ulicy Św. Mikołaja, aby dorównać kierowcom samochodów i wspólnie zakorkować centrum miasta.
Był to happening pt. "Rowerowy King Size".
Happening to wołanie o odwrót od pro samochodowej polityki w centrum miasta, której efektem są i będą coraz większe korki, a w konsekwencji paraliż komunikacyjny miasta, będący barierą w jego dalszym rozwoju. Jeśli chodzi o korki, Wrocław jest w ścisłej czołówce Europy i nie jest to powód do dumy.
Celem happeningu jest zwrócenie uwagi Wrocławian, a przede wszystkim władz miasta na ogromny i niewykorzystany potencjał jaki tkwi w ruchu rowerowym. Przybierając specjalnie na tą okazję rozmiary samochodu, rowerzyści chcieli dobitnie zobrazować jak bardzo pożądanym elementem powinni być na ulicach naszego miasta.
Rower jest idealnym rozwiązaniem na wrocławskie korki, bo nie zabiera przestrzeni – a przy okazji nie emituje ani spalin, ani hałasu. Poza tym ścieżki i inne rozwiązania pro rowerowe kosztują naprawdę niewiele w porównaniu do infrastruktury dla samochodów. Nie wiele trzeba, by Wrocław stał się miastem przyjaznym – mamy najlepsze warunki ku temu w Polsce. Potrzeba tylko woli. Niestety - od wielu lat przełom w temacie zwiększenia bezpieczeństwa rowerzystów i otworzenia dla rowerów centrum miasta nie może się wydarzyć. Kolejne obietnice Prezydenta Dutkiewicza pozostają bez pokrycia. Jakoś nie może ujrzeć światła dziennego obiecana mieszkańcom jeszcze w 2007 (!) polityka rowerowa Wrocławia.
Przez kolejne lata wszystko co dzieje się we Wrocławiu ma charakter przypadkowy i chaotyczny, albo podporządkowane jest celom propagandowym (typu: mamy najwięcej ścieżek - co nie jest z resztą prawdą, latami otwieramy wypożyczalnie rowerów miejskich – kiedy nie ma jak po centrum jeździć…).
Bez konkretnego planu z konkretnym harmonogramem działań i konkretnymi pozycjami budżetowymi nie da się w mieście poprawić sytuacji rowerzystów! Podobne pod względem wielkości do Wrocławia miasta w dawnych Wschodnich Niemczech mają kilkunastoprocentowy udział ruchu rowerowego w podróżach.
U nas to wciąż zaledwie kilka procent. Czemu władze miasta nie chcą z tej oczywistej ulgi skorzystać i podporządkowują wszystkie działania samochodom, które i tak nie mają szans się pomieścić na wąskich ulicach wrocławskiego centrum - pozostaje od lat zagadką.
Wrocław nie ma polityki rowerowej i Wrocław grzęźnie w samochodowych korkach - takie zarzuty stawiają cykliści z wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.
Zmodyfikowanymi rowerami – podobnymi wielkością do samochodów – cykliści demonstracyjnie jeździli po wrocławskiej starówce, przypomnijmy - po starówce, na którą mają zakaz wjazdu. Inicjatywa Rowerowa w niedzielę organizuje manifestację w ramach corocznego Święta Wrocławskiego Rowerzysty. Kolumna jednośladów ruszy przed godziną 12 z Placu Solnego, pojedzie przez Śródmieście na plac Grunwaldzki, stamtąd na bulwar Dunikowskiego, koło Akademii Sztuk Pięknych, gdzie zaplanowano piknik.