28 września 2007
Ratownik dojedzie do chorego na rowerze (27.09.07) GWJak ratować turystów i mieszkańców Krakowa, którzy zasłabli w centrum miasta, skoro karetki utykają w korkach? - Przesadzić nas na rowery - podpowiadają ratownicy. I jest szansa, że tak się stanie.
Pomysł na ratowników na rowerach, którzy mieliby stacjonować w najbardziej obleganych przez turystów punktach Krakowa, to jedno z następstw boomu turystycznego oraz remontów i koszmarnych korków. - Miałem gości i oprowadzałem ich po Wawelu. Nagle ktoś zasłabł, reanimowałem go, czekając na ambulans. Nie przyjechał za szybko - opowiada doktor Mikołaj Spodaryk, lekarz z Prokocimia, a zarazem społecznik, który m.in. zorganizował kursy ratownictwa dla dzieci w Lanckoronie. Prowadzili je ratownicy z grupy R2.
- Opowiadaliśmy mu o tym, jak teraz jest ciężko z dojazdem do pacjentów, a przecież przy zatrzymaniu krążenia liczy się dosłownie każda minuta - mówi Marek Maślanka, ratownik z R2, a zarazem pracownik pogotowia ratunkowego i LPR. - W godzinach szczytu między sobą nawet żartujemy, że prędzej byłoby na rowerze - dodaje. Od żartu do pomysłu droga okazała się krótka. - Gdyby rozmieścić ratowników na rowerach w najczęściej odwiedzanych przez turystów miejscach, znacznie skróciłby się czas od wezwania karetki do przyjścia człowiekowi z pomocą - mówi Spodaryk. Ratownicy mieliby zabezpieczyć funkcje życiowe pacjentów do przyjazdu karetki.
Członkowie R2 dyżury na rowerach chcą pełnić nieodpłatnie. Spodaryk, który jest też nauczycielem akademickim, zapewnia, że do pomysłu zapalili się lekarze stażyści, studenci medycyny i pielęgniarstwa. Tylko skąd wziąć pieniądze na te rowery? Potrzeba od dwóch do czterech, a taki z wyposażeniem medycznym kosztować może od 15 do 20 tys. zł.
- To bardzo ciekawy pomysł, bo do Krakowa przyjeżdża dziewięć milionów osób, trzeba o nich dbać, również pod względem medycznym - mówi Grażyna Leja, pełnomocniczka prezydenta miasta ds. turystyki i marketingu. - Właśnie przygotowujemy się do przyszłego sezonu, tych ratowników musimy mieć. Od razu zaczynam szukać pieniędzy na rowery - dodaje.
Kto natomiast może zapłacić za pomoc medyczną? Na pewno nie NFZ. - Ustawa o ratownictwie medycznym określa, że możemy płacić jedynie za specjalistyczny środek transportu sanitarnego, jakim jest karetka pogotowia - wyjaśnia Jolanta Pulchna, rzeczniczka prasowa małopolskiego NFZ-etu. A skoro ustawa nie przewidziała istnienia ratownika na rowerze, to fundusz takiej usługi nie kupi ani w tym, ani w przyszłym roku.
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,4528437.html
|
|
|
|
|