18 listopada 2007
W Grazu rowerzysta nie musi mieć oczu z tyłu (18-11-07) GW CzęstochowaBo tam rowerzysta jest panem jezdni
Rowerami jeżdżą w Grazu studenci, ale także 70-latkowie. Pracownicy magistratu i lokalni politycy. I to nie tylko w niedzielne południe, ale codziennie. I nikt nie broni wjazdu na deptak - ba, ustawiono na nim stojaki!
Nie mogłem nie wsiąść na rower i ja - skoro mieszkańcom Grazu niestraszna jesienna plucha... Ale skąd go wziąć? - Można wziąć z ulicznego stojaka - mówi Karolina Twardzik, świeżo upieczona studentka miejscowej akademii medycznej, rodem spod Raciborza. Jest przekonana, że rower to najlepszy, obok tramwaju, środek transportu. - Jeśli rower nie jest zapięty, to trzeba go obserwować: gdy przez kilka tygodni nikt z niego nie korzysta, można go zabrać. Tak tu jest przyjęte - tłumaczy Karolina.
Ale ja nie mogłem tyle czekać - do Grazu pojechałem na osiem dni. Na szczęście w moim hotelu można było wypożyczyć jednoślad za 3 euro dziennie. Ruszam na rekonesans. Mój hotel znajduje się przy ulicy biegnącej z dworca do centrum: równe rzędy kamienic, środkiem kursuje tramwaj. Miejsca na ścieżkę rowerową brakuje, więc jej tu nie ma. Trochę się boję, ale kierowcy okazują się bardzo kulturalni - żaden nie wyprzedzał mnie na "centymetrowy dystans". Po kilkuset metrach nakaz skrętu w prawo! Na wprost deptak, po którym kursują tramwaje. Ale spokojnie, pod znakiem "obowiązkowy skręt w prawo" jest tabliczka, że nie dotyczy on rowerów. Teraz jadę po... torowisku. Tu też jest asfalt, ale muszę uważać, by nie wpaść w rowek szyny. - To główna przyczyna rowerowych kontuzji w Grazu - mówi Twardzik.
Na moście nerwówka: tuż za mną jedzie tramwaj. Ale nie dzwoni, bo na śródmiejskich krętych uliczkach i tak nie miałby szans wyprzedzić rowerzysty.
Skręcam w prawo, pod prąd w ulicę jednokierunkową. Na niemal wszystkich ulicach jednokierunkowych rowerzyści mogą tu jeździć pod prąd. Nie broni im się poruszania po deptakach - przed reprezentacyjnym ratuszem ustawiono nawet bardzo oblegany rząd rowerowych stojaków. Tak jest zresztą przy każdym urzędzie, szkole, szpitalu, muzeum i wielu innych budynkach. W ostateczności można też przypiąć rower do znaku, ale taki widok należy do rzadkości.
Tam gdzie jest szerzej, ścieżki namalowane są na chodnikach. Piesi nie wchodzą jadącym w paradę, ale o pełnym komforcie, z powodu niewielkiej szerokości, nie można jednak mówić. Czasem droga rowerowa namalowana jest na ulicy.
Jadąc po Grazu - dzięki drogowskazom - nie sposób się pogubić.
W 1980 r. w Grazu postanowiono: trzeba wyznaczyć 190 km ścieżek rowerowych oraz zwiększyć udział rowerzystów we wszystkich podróżach do 19 proc. (w Częstochowie nikt tego nie liczył, ale na pewno nie przekracza 1 proc.). Dziś jest ich niewiele mniej (nie mają modnej u nas, ale niewygodnej nawierzchni z betonowej kostki, lecz asfaltową; krawężniki na zjazdach były na wysokości 1 cm - teraz obniża się je do zera), a udział w miejskich podróżach sięga 15 proc. i jest niewiele mniejszy niż pasażerów komunikacji publicznej.
Ścieżki maluje się m.in. na jezdni - kosztem samochodów, które muszą teraz tłoczyć się na jednym pasie, choć wcześniej były dwa. Bo tu rowerzysta jest panem, a miasto ma w magistracie specjalną komórkę, która zajmuje się planowaniem dróg rowerowych i innych udogodnień.
Mieszkańcy centrum Grazu jeżdżą na dwóch kółkach do pracy czy szkoły. Ci z odleglejszych dzielnic dojeżdżają do najbliższego przystanku rowerowego (przy przystankach są zadaszone, a na pętlach tramwajowych - we wnętrzu). Mieszkańcy okolicy przyjeżdżają pociągiem, a przed dworcem wsiadają na pozostawiony tu na stałe rower.
Dzieci uczą się jeździć na rowerze nie w miasteczku ruchu drogowego - takiego w Grazu (w przeciwieństwie do Częstochowy) po prostu nie ma! Dziesięciolatki siadają na rower - w odblaskowych kamizelkach oraz kaskach - i ruszają... ulicami. Najpierw objeżdżają ścieżki rowerowe, potem uczestniczą już w normalnym ruchu drogowym. Ten sposób nauki został rozszerzony na wszystkie podstawówki w mieście.
Podyskutuj na blogu
Po Grazu rowerzyści mogą jeździć wszędzie. Czy u nas powinni jeździć środkiem Alej NMP? Dyskutuj na blogu: www.graztomek.blox.pl, napisz: tomasz.haladyj@czestochowa.agora.pl lub zadzwoń: 034 367 20 30.
Tomasz Haładyj
Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,4683382.html?skad=rss
|