30 listopada 2009
Jednak oficer pełną gębą (25-11-2009) GWrocWładze miasta są niezwykle przychylne rowerzystom. Prezydent Dutkiewicz sam chętnie w weekendy korzysta z uroków rowerowych wycieczek z rodziną.
Do Państwa redakcji trafił list Radosława Lesisza z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej, do którego chciałbym się odnieść. List ten to zbiór półprawd, domniemań i subiektywnych ocen charakterystycznych dla współpracy z Wrocławską Inicjatywą Rowerową, która mieni się reprezentantem wrocławskich rowerzystów, choć w rzeczywistości jest ciałem samozwańczym i o radykalnym zabarwieniu.
Z dotychczasowych kontaktów z tą organizacją wynika, że jedynym słusznym rozwiązaniem dla Wrocławia i wrocławian jest doprowadzenie do praktycznie całkowitej likwidacji ruchu samochodowego, dania absolutnego pierwszeństwa rowerzystom i wsparcia tego "nowego - jedynie słusznego" systemu komunikacją miejską. W kontaktach z WIR nie ma miejsca na kompromis, a wyłącznie na dyktat z ich strony. A teraz parę faktów dla zobrazowania przekłamań zawartych w liście.
Projekt przebudowy pl. Bema został zamknięty w roku 2007, a więc przed powołaniem na stanowisko wrocławskiego oficera rowerowego pana Daniela Chojnackiego. Pod kątem przebiegu ścieżek rowerowych był konsultowany z Dolnośląskim Okręgiem Polskiego Klubu Ekologicznego i obecnie realizowane rozwiązania są efektem tej współpracy.
Ostateczne rozwiązania w projekcie przebudowy ul. Purkyniego są trudnym kompromisem pomiędzy potrzebami kierowców samochodów i rowerzystów, pod którym podpisał się oficer rowerowy. Z uwagi na konieczność budowy dwustronnych, jednokierunkowych ścieżek rowerowych zniknęły miejsca postojowe naprzeciw budynku TP SA, zaś wlot w ul. Janickiego/Kraińskiego z aktualnie trzech pasów został zredukowany do dwóch.
W ten sposób brak tam pasa wydzielonego do prawoskrętu, więc wszystkie relacje wylotowe będą realizowane z jednego pasa. Oficer rowerowy, z racji pełnionej funkcji, był nieczuły na argument, iż ciąg rowerowy w ul. Purkyniego został przeszacowany. Bo w opinii specjalistów rowerzyści jadąc tą relacją, wybierają przejazd Bulwarem Dunikowskiego lub ścieżkami przez park Słowackiego. Ale to najlepszy dowód, że ma on realną władzę.
Teraz casus ul. Kuźniczej. Tak jak rolą oficera rowerowego jest stać na straży interesów entuzjastów dwóch kółek, tak obowiązkiem ZDiUM, jako zarządcy drogi, jest przestrzeganie przepisów dotyczących m.in. zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jesteśmy za umożliwieniem jazdy rowerem pod prąd ulicą jednokierunkową, jeśli tylko można na niej wyznaczyć dla rowerzysty specjalnie oznakowany i bezpieczny korytarz. W obecnej sytuacji na Kuźniczej rowerzysta jest narażony na czołową konfrontację z jadącym samochodem, która w najlepszym wypadku zakończy się zniszczeniem roweru, w najgorszym - utratą zdrowia, a nawet życia.
Podobny problem jest z Rynkiem, gdzie istnieje potężne ryzyko kolizji ze spacerującymi tam wrocławianami i turystami. Szczególnie biegającymi małymi dziećmi. Bardzo często chodzę przez ten centralny plac miasta. Czasem widzę rowerzystów łamiących przepisy. Czy jadą wolno? Ostrożnie? Odwiedzający Rynek sami odpowiedzą sobie na to pytanie. Jest jedno rozwiązanie - WIR weźmie na siebie pełną odpowiedzialność karną, cywilną i finansową za bezpieczeństwo ruchu rowerowego w Rynku. Czy dalej będą tacy chętni?
W kwestii uzgodnień między oficerem rowerowym a spółką Wrocławskie Inwestycje można stwierdzić jedynie, że nieprawdą jest jakoby w prowadzonych przez nich projektach drogowych nie uwzględniano jego uwag. Przykładów są dziesiątki. Projektanci są zobowiązani stosować obowiązujące wytyczne dla ścieżek rowerowych i to robią, a wszystkie sugestie są analizowane i tam gdzie to możliwe, uwzględniane, choć nie wszędzie jest to możliwe z uwagi na bezpieczeństwo, przepisy i inne czynniki.
WIR prowadzi wymagane prawem uzgodnienia także z innymi instytucjami (m.in. pozwolenia budowlane, środowiskowe, wodno-prawne, energetyczne, konsultacje z mieszkańcami), które nie zawsze współgrają z interesami rowerzystów. Rola instytucji miejskich polega na znalezieniu "złotego środka" oraz, co najważniejsze, na uwzględnieniu przepisów prawa, bez czego nie da się przeprowadzić żadnej inwestycji, choćby nie wiadomo jak się podobała czy nie WIR i komukolwiek innemu.
Co do pozostałych zarzutów: przebudowa ul. Lotniczej - istotą zabezpieczenia interesu rowerzystów jest tu oddzielenie na ul. Lotniczej dróg rowerowych od jezdni. Dla nich powstanie kładka na Ślęzy równoległa do mostu, dzięki której będzie można uciec od zatłoczonej drogi krajowej 94.
Zapewnienie bezpieczeństwa wynika nie tylko z dobrej woli planistów i projektantów, ale także z ich obowiązków. Projektując węzeł, musieli zadbać o sprawną ewakuację widowni ze stadionu. Ścieżka rowerowa przecinająca Lotniczą i zjazdy z tzw. ulicy Drzymały tamowałaby ruch od stadionu. Tym bardziej że bezpiecznie rowery można by wpuścić na Lotniczą wyłącznie z dodatkową sygnalizacją świetlną.
Do tego klasa drogi krajowej także wymaga zapewnienia odpowiedniej przepustowości. Stracony czas, o którym pisze pan Lesisz, to iluzja - proponowana droga jest trochę dłuższa, ale będzie omijała wspomnianą sygnalizację i nie będzie biegła pod górę. Podobnie wyglądała kwestia ul. Kosmonautów, choć tu dochodziły jeszcze względy prawne i ewentualne poważne i niewspółmierne do efektów koszty realizacji wszystkich pomysłów oficera rowerowego.
Proszę mi wierzyć, że władze miasta są niezwykle przychylne rowerzystom. Prezydent Dutkiewicz sam chętnie w weekendy korzysta z uroków rowerowych wycieczek z rodziną. Nie da się jednak ukryć, że rozmowy z radykałami spod znaku WIR są trudne i rzadko przynoszą efekt. Brak w nich miejsca na kompromis, kolejne realizowane projekty eskalują tylko żądania i roszczenia.
To, że Wrocław jest prorowerowy potwierdzają też zewnętrzne oceny. Zapraszam na stronę www.wroclaw.pl.
Paweł Czuma, dyrektor Biura Prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia
http://www.gazetawroclawska.pl/
|