Wczoraj na ulicy Świdnickiej przy wejściu do Rynku członkowie Stowarzyszenia "Zielona Kultura" i obchodzącego dziesięciolecie powstania Dolnośląskiego Towarzystwa Cyklistów zorganizowali niecodzienny happening.
Happening odbył się w ramach Wrocławskich Dni Bez Samochodu. Podczas zabawy można było obejrzeć ciekawą wystawę porównującą życie wrocławskiego posiadacza dwóch kółek i cyklisty holenderskiego. - Holendrzy kochają rowery i traktują je na równi z samochodami, budując bogatą sieć ścieżek i strzeżone parkingi rowerowe - powiedział Robert Borkawski ze Stowarzyszenia "Zielona Kultura".
Między posiadaczami samochodu, a rowerzystami trwa odwieczna walka. Bo rower to ekologia, czyste powietrze i cisza. Uczestnicy happeningu przecięli wstęgę i otworzyli wrocławski Rynek dla rowerzystów. Wtedy Ponad 300 osób przejechało na rowerach pod Urząd Miejski, gdzie zostały złożone swoje postulaty dotyczące stworzenia dogodnych warunków dla komunikacji rowerowej. - Walczymy o odpowiednią ilość ścieżek rowerowych, przeznaczenie funduszy na ich budowę i poważne traktowanie rowerzystów - wyjaśnił Robert Borkawski.
Na happeningu zabrakło zaproszonych przedstawicieli władz miasta.
(JAR) - Gazeta Wrocławska
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/67168.html