01 lutego 2005
Wrocławskie szpitale pełne cyklistów (31.08.2004) Gazeta Wrocławska Od początku wakacji prawie 30 młodych rowerzystów trafiło do szpitala im. Marciniaka. Starsi przez własną brawurę, a najmłodsze dzieci przez lekkomyślność rodziców!
- Przyznaję. Zachowałam się nieodpowiedzialnie. To przeze mnie dziecko teraz cierpi - wyznaje pani Magdalena stojąc nad łóżeczkiem swojej trzyletniej córki. Emilia ma zabandażowane nogi. Będzie musiała przejść długą rehabilitację, aby znów chodzić .
Mama wiozła dziewczynkę na bagażniku roweru. - Pojechałyśmy na Wzgórze Andersa. Przyznaję: nie miałam fotelika dla dziecka. Posadziłam więc córkę na bagażniku. Kiedy zjeżdżałyśmy z górki Emilka wsadziła nóżki między szprychy - mówi pani Magdalena.
To nie jedyny taki przypadek tego lata. - Włożenie nogi w szprychę podczas jazdy powoduje ciężkie urazy. Najczęściej kończy się poranieniem nogi i jej złamaniem. Leczenie trwa bardzo długo. Rodzice muszą pamiętać o bezpieczeństwie swoich pociech - tłumaczy doktor habilitowany Jan Godziński, ordynator oddziału chirurgii dziecięcej szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu.
Równie często trafiają do szpitala młodzi cykliści, którzy wykonują akrobacje na rowerze. - Trafiają do nas np. młodzi rowerzyści, którzy rozpędzeni zjeżdżają z góry Ślęzy. Często kończy się to upadkiem, podczas którego można np. połamać kończyny. oni przynajmniej mają choć kaski na głowach - dopowiada ordynator.
Jednak na skateparku na pl. Wolności we Wrocławiu zauważyliśmy rowerzystów jeżdżących bez kasku. - Tu nikt nie wykonuje żadnych niebezpiecznych ewolucji. Jeśli ktoś chce poszaleć to musi założyć uzbrojenie - przekonuje Jarosław Wojcieszek, trener osiedlowy, student AWF, który pilnuje bezpieczeństwa rowerzystów.
W kasku powinni jeździć nawet rowerzyści na ulicach. Ale nie robią tego. - To trzecia grupa rannych nieletnich cyklistów. W tym roku trafił do nas m.in. nastolatek, potrącony przez samochód. Miał złamaną podstawę czaszki i obrzęk mózgu. Kilka dni leżał nieprzytomny - stwierdza Jan Godziński.
W sumie w czasie tegorocznych wakacji na oddział chirurgii dziecięcej szpitala im. Marciniaka trafiło prawie trzydzieści dzieci rannych podczas jazdy na rowerze.
Co należy zrobić, by w przyszłym roku było ich mniej? Adrian Gierczak, zastępca naczelnika wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, twierdzi, że rowerzyści muszą sobie uświadomić, że obowiązują ich przepisy ruchu drogowego. - Na przykład wielu uważa, że na rowerze można jechać po wypiciu piwa. Poza tym musimy pamiętać o zasadach bezpieczeństwa. Rodzice kupując rower nie zawsze zwracają uwagę na to, że jednoślad nie ma oświetlenia. Poza tym należy jeździć w kasku! Niestety w Polsce większość cyklistów wstydzi się tego. Ochrona głowy w wielu przypadkach mogłaby uratować życie - ocenia Adrian Gierczak.
***
Rowerzyści na wrocławskich ulicach:
- lipiec i sierpień 2003: rowerzyści spowodowali 18 wypadków drogowych i 50 kolizji, 17 cyklistów zostało rannych, a jeden zabity.
- lipiec i sierpień 2004: rowerzyści spowodowali 18 wypadków drogowych i 31 kolizji (dane do 31 lipca), 18 cyklistów zostało rannych.
W policyjnych statystykach nie ma podziału na nieletnich i dorosłych rowerzystów.
Gazeta Wrocławska 2004-08-31
|