02 kwietnia 2008
Pierwsza rozprawa rowerzystów biorących udział w majowej Masie Krytycznej (20-02-2004) GWW piątek przed Sądem Rejonowym Wrocław Śródmieście stanęli dwaj rowerzyści oskarżeni o pobicie i znieważenie funkcjonariuszy. Cykliści utrzymują, że zostali przez policję pobici i są niewinni
9 maja zeszłego roku Ziemowit S. i Andrzej L., wspólnie z ponad setką innych rowerzystów, demonstrowali na ulicach Wrocławia. Przejeżdżając rowerami w ramach demonstracji Masa Krytyczna, chcieli zwrócić uwagę władz na niewystarczającą liczbę ścieżek rowerowych. Podobne manifestacje organizowane są we Wrocławiu co miesiąc.
W maju, na rogu ulic Powstańców Śląskich i Swobodnej, cyklistów zatrzymała policja. W tym dniu we Wrocławiu przebywali prezydenci Polski i Francji Aleksander Kwaśniewski i Jacques Chirac oraz kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder.
- Funkcjonariusze wydawali sprzeczne polecenia, nie potrafili zapanować nad tłumem. Panował chaos - opowiadał Marek, uczestnik manifestacji, który wczoraj przyszedł do sądu wspierać kolegów.
Ziemowit S. i Andrzej L. zostali zatrzymani i pobici przez policję. Przed Sądem Rejonowym Wrocław Śródmieście stanęli z takimi samymi zarzutami. Prokuratura oskarża ich o zaatakowanie i znieważenie policjantów.
- Pod wpływem emocji krzyczałem: "Gestapo" - przyznał wczoraj Ziemowit S. - Ale absolutnie nie przyznaję się do uderzenia policjanta. Nie mogłem uderzyć go łokciem ani wyciągnąć przypiętego do paska scyzoryka, bo ręce miałem skute kajdankami na plecach i podwieszone do uchwytu w radiowozie - argumentował oskarżony.
Ziemowit L. zeznał wczoraj, jak został pobity przez policję w radiowozie i w komisariacie. Według niego jeden z funkcjonariuszy krzyczał do zatrzymywanych rowerzystów: "Pier...one ch...", "Pedały", "Pokażemy wam, co to policja". Przesłuchiwany wczoraj policjant nie pamiętał, czy Ziemowit L. skuty był kajdankami z przodu czy w ogóle. Twierdził stanowczo, że oskarżony wyciągnął scyzoryk. Zapytany przez sędzię o przekleństwa, powiedział, że było to raczej "sapanie" podczas obezwładniania oskarżonego.
Po rozprawie można było spisać jedynie protokół rozbieżności. Przyznała to sędzia, przekładając rozprawę.
- Proszę przygotować się, że to trochę potrwa. Musimy przesłuchać świadków demonstracji i innych policjantów. Niezbędne będą też konfrontacje - zapowiedziała.
za: www.gazeta.pl 2004-02-20
|