08 marca 2005
[POZNAŃ] Znikają rowery z reklamami (21.02.2005) Gazeta WyborczaUmieszczając planszę informacyjną na bicyklu, można stracić nie tylko rower, ale też wielokrotność jego wartości. Przekonał się o tym Czytelnik Gazety Wyborczej - dodatek Kielecki. Straż miejska od kilku miesięcy walczy z bicyklami, do których właściciele sklepów i punktów usługowych przymocowują plansze z reklamami.
W listopadzie i grudniu "Gazeta" opisywała sprawę Jacka Czubaka, kuśnierza z placu Wolności, który nie przyjął mandatu za "niezgodne z przeznaczeniem użytkowanie pasa drogowego". Sąd ukarał go grzywną w wysokości 50 zł. Czubak odwołał się, sprawa się przeciąga, a jego rower z tablicą reklamową wciąż stoi. Straż miejska wymyśliła więc nową, efektywniejszą formę walki z dwukołowymi "potykaczami". - Informujemy o nich firmę zajmującą się odholowywaniem pojazdów. Opłata za odbiór roweru - nawet 7 zł za dzień postoju - jest na tyle wysoka, że nie nakładamy dodatkowo mandatu - wyjaśnia Waldemar Matuszewski, kierownik działu koordynacji i nadzoru poznańskiej straży miejskiej.
Taka opłata czeka być może pana Adama, kierownika sklepu muzycznego przy ul. Podgórnej, który postawił sprawny rower z reklamą. - Dlaczego sprawny? Bo rozmawiałem wcześniej z policją i strażą miejską. Dowiedziałem się wówczas, że odholowany może być pojazd będący wrakiem - opowiada pan Adam. - Na moim w każdej chwili można było odjechać. Dlatego, gdy pewnego dnia bicykl znikł, byłem przekonany, że padł łupem złodziei - dodaje nasz Czytelnik. Po kilku dniach do sklepu muzycznego dotarło jednak pismo od straży miejskiej z informacją, że rower został odholowany i można go odebrać z parkingu. - Już wtedy opłata przekraczała wartość pojazdu. Machnąłem więc ręką. Ale nadal mam żal do strażników, że zabrali mi dobry rower - skarży się pan Adam.
Rower z ul. Podgórnej został zabrany, choć nie był wrakiem, ponieważ straż miejska uznała go za porzucony. - A poza tym gołym okiem było widać, jakie jest prawdziwe zastosowanie pojazdu. To po prostu stojak na reklamę - podkreśla Matuszewski. Pan Adam nie jest już zainteresowany odzyskaniem roweru. - Kara byłaby zbyt wysoka. Chciałbym jedynie dostać z powrotem swoją tablicę - wyznaje.
Niestety, to niemożliwe. - Nie wydam samej tablicy, a temu panu od roweru radzę, by zgłosił się do nas jak najszybciej - mówi Andrzej Mocydlarz z firmy Polhol, która odholowuje pojazdy. - Dług wciąż rośnie, a po pół roku oddajemy sprawę do firmy windykacyjnej - ostrzega. Właściciele rowerów z reklamami, bojąc się wysokich opłat, chowają swoje pojazdy. - Nasza akcja już przynosi skutek - cieszy się Matuszewski.
|