Tu giną ludzie (25.05.2005) Słowo Polskie Gazeta Wrocławska

Kamieniec Wrocławski walczy o sygnalizację świetlną

Wczoraj minął rok od śmierci 58-letniego Stanisława Derenia. Zginął kilkaset metrów od swojego domu. Był w ubiegłym roku jedną z trzech śmiertelnych ofiar kierowców pędzących jak szaleni po głównej ulicy Kamieńca Wrocławskiego

Siostra Stanisława Derenia, Genowefa Szebesczyk, znalazła się przypadkiem na miejscu wypadku w chwilę po tragedii.
– Była sobota, 22 maja – wspomina. – Idąc rano do sklepu, zobaczyłam leżący na jezdni rower. Pomyślałam przez moment, że porzucił go jakiś pijak. I wtedy ujrzałam ciało brata. Leżało trzydzieści metrów dalej. Samochód, który go potrącił, jechał z ogromną prędkością. Brat nie miał szans.
Pani Genowefa chodziła do sądu na wszystkie rozprawy. Sprawca nawet nie próbował zaprzeczać, że jechał zbyt szybko. Wypadek widziało kilka osób. Wszyscy potwierdzali, że nie było w nim najmniejszej winy rowerzysty. Jechał spokojnie, tuż przy krawężniku. Tydzień przedtem dostał nowy rower.
– Bardzo się z niego cieszył – opowiada Genowefa Szebesczyk. – Mamy go w garażu do dzisiaj. Stoi bezużyteczny, jakoś nie możemy zdecydować się na naprawę.
Cały Kamieniec przyszedł na pogrzeb pana Stanisława, który pracował jako organista w dwóch kościołach, i był bardzo lubiany. Sprawca wypadku został ukarany (dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat), ale człowieka już nie ma.

Zmusić do zwolnienia

Ulica Wrocławska każdego roku zbiera śmiertelne żniwo. Wypadków, w których piesi zostają ranni, już nikt nawet nie liczy.
- To droga krajowa, ruch jest bardzo duży – wyjaśnia Piotr Grobarczyk, mieszkaniec Kamieńca i radny gminy Czernica. – I ciągle rośnie, bo Kamieniec, Łany i Gajków (wszystkie wsie stanowią jeden ciąg) szybko się rozbudowują.
Zbyt duża prędkość – to główna przyczyna wypadków w Kamieńcu. Kierowcy nie zwracają większej uwagi na znaki. Dla mieszkańców jest oczywiste, że tę sytuację mogłoby zmienić jedno: sygnalizacja świetlna. Gdyby w Kamieńcu było choć jedno bezpieczne przejście ze światłami, kierowcy byliby zmuszeni do wolniejszej jazdy.
- Walczymy o to od ośmiu lat – mówi inny radny, Jerzy Misztal. – A naprawdę intensywnie, od czterech, kiedy powstała nowa szkoła. Przejście do niej jest wyjątkowo niebezpieczne, bo znajduje się między łukami drogi. Z jednej i drugiej strony samochody wyskakują nagle zza zakrętów, widać je dopiero w ostatniej chwili. Pod petycją w tej sprawie podpisało się kilkaset osób.
Sołtys Łanów, Ryszard Wychudzki, także jest zaangażowany w sprawę świateł w Kamieńcu.
- Wszystkie dzieci z Łanów chodzą tam do szkoły – tłumaczy. – Popiera nas także policja.

Za mało punktów za śmierć

„Przedmiotowy wniosek opiniujemy negatywnie” – to odpowiedź Dolnośląskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, decydującego o sygnalizacji w Kamieńcu. Dlaczego?
DZDW przeprowadził w ubiegłym roku pomiary natężenia ruchu i przeanalizował wypadki. Przeliczył to na punkty. Wyszło ich zaledwie 15,25. To za mało, bo budowa sygnalizacji jest konieczna, gdy punktów jest 50. Śmierć na drodze jest wysoko punktowana. Trzy śmiertelne ofiary w roku pewnie by wystarczyły, ale...
- Musiałyby zginąć w jednym miejscu – tłumaczy Ryszard Wychudzki. - A ulica Wrocławska jest długa, wypadki zdarzają się w zbyt dużej odległości od siebie. To dla nas żaden argument. Uważamy też, że pomiar ruchu budzi wątpliwości. Rada sołecka nie przyjęła do wiadomości tej odmowy.
Koszt budowy sygnalizacji to ok. 150 tys. zł. Gminy nie stać na taki wydatek. Sołtys z Łanów ma zamiar sam szukać sponsorów. Uważa, że gdyby udało się zebrać choć część pieniędzy, łatwiej byłoby przełamać opór urzędników. Tymczasem mieszkańcy muszą się zadowolić półśrodkami. Na ulicy Wrocławskiej stanęły tablice informujące o fotoradarze. Na szczęście, w Kamieńcu nie zginęło żadne dziecko. Czy jednak trzeba czekać na taką tragedię?

15 pieszych zginęło

Od początku tego roku na wrocławskich ulicach było 141 wypadków z udziałem pieszych. Zginęło w nich 15 osób, a 129 pieszych zostało rannych. – Często przyczyną tych potrąceń jest pośpiech, nieuwaga czy też przechodzenie przez jezdnię w niedozwolonym miejscu – mówi podinsp. Adrian Gierczak, zastępca naczelnika wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Ludzie ślą pisma

We Wrocławiu za wytyczanie nowych przejść odpowiada w urzędzie miasta dział zarządzania ruchem wydziału inwestycyjno-technicznego. To właśnie tutaj wrocławianie wysyłają swoje prośby.
- Reagujemy nie tylko na pisma. Sami na bieżąco też obserwujemy, co się dzieje na przejściach i ulicach – zapewnia Elwira Nowak z wydziału.
Wrocławianie aktywnie domagają się nowych przejść. Urząd ma listę kilkunastu miejsc, gdzie w najbliższym czasie przejścia zostaną wytyczone i oznakowane. Na wykonanie pierwszego z nich, w pobliżu skrzyżowania Krakowskiej z Kerwińską, ogłoszony jest już przetarg.
Przy ulicach: Starogajowej, Boguszowskiej, Braniborskiej i Średzkiej planuje się także budowę tzw. azyli dla pieszych - wysepek pozwalających przejść przez jeden pas jezdni i zatrzymać się na środku ulicy.

Tu będą światła

Urząd miasta planuje postawić światła na przejściach:
* Trzebnicka - Kraszewskiego
* Grabiszyńska - Bzowa
* Pilczycka - Kozanowska
* Hubska - Lniana
* Jedności Narodowej - Drobnera - Probusa
* Kosmonautów - Starogajowa - Kamiennogórska (w pobliżu ośrodka szkolno-wychowaczego dzieci niewidomych)
* Kosmonautów - Szczecińska
* Kowalska (przy szkole)
* Opolska - Głubczycka
* Średzka - Dolnobrzeska
* Armii Krajowej - Widna - Krynicka
* Kasprowicza - Pola
* Piaskowa (przejście przy Hali Targowej)

Alicja Giedroyć
http://wroclaw.naszemiasto.pl/wydarzenia/479614.html