16 sierpnia 2005
[PŁOCK] Tragiczny wypadek pod Sierpcem, kierowca uciekł (12-08-2005) Gazeta WyborczaCiała dwójki młodych ludzi leżały przez kilka godzin w rowie przy trasie nr 10, niedaleko Sierpca. Musiały mijać ich setki samochodów. Żaden z kierowców nie zatrzymał się, żeby sprawdzić, co się stało
W nocy z czwartku na piątek Bogdan B., 27-letni mieszkaniec Zawidza (małej miejscowości oddalonej o kilkanaście kilometrów od Sierpca) wsiadł na rower. Jego matka wiedziała, że umówił się w Sierpcu z dziewczyną. Znajoma jechała do Bogdana autostopem aż z Radomia. O godz. 2 w nocy mieli spotkać się na sierpeckim rondzie i razem wrócić do Zawidza. Ale w domu się nie pokazali.
- Kilka minut po ósmej wyszedłem przed dom - opowiada mieszkaniec Żytowa, wioski położonej między Sierpcem a Zawidzem, przy ruchliwej trasie nr 10. - Już z daleka zobaczyłem, że coś jest w rowie. Jeszcze nie przeszedłem przez szosę, a już do żony krzyczałem, żeby dzwoniła na policję. Bo przy drodze leżały dwa martwe ciała.
Zwłoki dziewczyny znajdowały się tuż przy jezdni, trochę dalej - chłopaka. - Nawet nie byli tak bardzo poturbowani. Tylko ubrania mieli porwane, buty porozrzucane daleko. I rower połamany leżał trochę dalej - opowiada nasz rozmówca.
Nadkomisarz Włodzimierz Waćkowski z sierpeckiej komendy policji mówi, że z całą pewnością było tak: para wracała do Zawidza, nie wiadomo jeszcze, czy chłopak wiózł dziewczynę na rowerze, czy może szli, prowadząc jednoślad. - I w Żytowie, na prostej drodze ktoś ich potrącił - relacjonuje Waćkowski. - Kierowca nie dość, że się nie zatrzymał, to nawet nie zahamował.
Policjanci przypuszczają, że do potrącenia doszło około godz. 3 lub 4. Stan ciał młodych ludzi wskazywał, że musieli leżeć przy drodze już dobrych kilka godzin. Nie wiadomo, czy zginęli od razu. Wykaże to to sekcja zwłok.
- Zupełnie nie mieści mi się to w głowie. Jak to możliwie, że nikt, zupełnie nikt się nie zatrzymał, nie zainteresował. Jak kierowcy mogli ich tak po prostu mijać? - nawet Waćkowski, doświadczony naczelnik sekcji kryminalnej, jest poruszony. Nie chce zdradzać, czy policja ma jakikolwiek ślad po zbiegłym z miejsca wypadku kierowcy. - Będziemy go szukać. Aż do skutku.
W Zawidzu wszyscy byli wstrząśnięci. - Bogdan to był taki cichy chłopak, nikomu w drogę nie wchodził. Nawet tu specjalnie z chłopakami z Zawidza nie trzymał - opowiadają jego sąsiedzi. - Samochodu nie miał, to wsiadł na rower i pojechał po tę dziewczynę. on się zresztą z tym rowerem nie rozstawał. A ten co ich potrącił i uciekł... Niech mu wyrzuty sumienia nie dadzą żyć.
|
|
|
|
|