link_mdr


doreta bez recepty
duomox bez recepty
izotek bez recepty

prasa
2006 :
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 86 |
  min min min min min min min min min min min min
11 stycznia 2006

[ŁÓDŹ] Produkują riksze na każdą porę roku (10.01.2006) GW

W Polsce byliśmy pierwsi, a teraz podbijamy Europę - mówi Radosław Czerkawski, współwłaściciel łódzkiej firmy produkującej riksze, którymi po Oxford Street, Hyde Parku i Picadilli Circus jeżdżą turyści z całego świata.

Firmę Riksza SC Czerkawski założył z Ireneuszem Kamińskim, kolegą ze studiów. Kiedy siedzieli obok siebie na wykładach z socjologii, nie przypuszczali, że zrobią razem biznes. Czerkawski zaczął pracę w resocjalizacji, a Kamiński otworzył hurtownię artykułów biurowych i prywatny gabinet stomatologiczny. Któregoś dnia Czerkawski spacerował ul. Piotrkowską - najdłuższym deptakiem handlowym w Łodzi. Wtedy przyszedł mu do głowy nowy pomysł - Szedłem z córką do MacDonalda. Musieliśmy pokonać całkiem niezły kawałek. Marudziła, że bolą ją nogi. Wtedy pomyślałem: to nieprawdopodobne, żeby na tak długiej ulicy nie było żadnego transportu! - opowiada biznesmen.

Koła się ósemkowały

Z wizją rikszarskiego biznesu zgłosił się do kolegi, który wyłożył pieniądze na osiem pierwszych egzemplarzy. Na zamówienie zrobił je bydgoski Romet; żółto-czerwone - w kolorach herbu Łodzi. Kiedy w czerwcu 1998 roku wyjechały na ul. Piotrkowską zwaną przez łodzian Pietryną, szefowie Riksza SC wystąpili w Teleexpressie. - To było ogólnopolskie wydarzenie medialne. Łódzkie riksze były pierwsze w Polsce - wspomina Kamiński.

Długo trwało, zanim mieszkańcy Łodzi przekonali się do nietypowych taksówek. Z początku rzadko kto decydował się na przejażdżkę - ludzie czuli się skrępowani, że ktoś ich będzie woził. Kiedy wreszcie zainteresowali się nowym typem transportu, riksze z Rometu się rozsypały. Kamiński: - Romet nie miał doświadczenia w ich produkowaniu. Chociaż podobna do roweru, riksza rowerowi przecież nierówna. Koła się ósemkowały, ramy łamały. Ciągle trzeba było je naprawiać. Nie pozostało nam nic innego, jak rozpocząć własną produkcję.

Riksza-lodówka

Pół roku po debiucie na Piotrkowskiej w dawnej hali fabrycznej zorganizowali warsztat. Zatrudnili dwóch mechaników wyspecjalizowanych w rowerach i przedyskutowali nowe rozwiązania konstrukcyjne. Dopiero wtedy się okazało, że lepiej kupować wyłącznie obręcze, a koła robić samemu. A pękaniu ramy zapobiegły "wahacze" ze starych "maluchów", które kupowali na szrotach. Z początku produkowali riksze odkryte, z kierowcą z tyłu (plecami nie zasłaniał panoramy ulicy). Ponieważ biznes miał być całoroczny, trzeba było dostosować riksze do zimy. Tak powstał drugi model, bardziej zabudowany, w którym rikszarz siedział z przodu. Firmową "perełką" jest model "pedicab" ze składanym daszkiem i plandeką. Obudowę z żywicy poliestrowej wykonała firma produkująca jachty. Jeden z modeli (riksza-dorożka) powstał na specjalne zamówienie centrum handlowo-rozrywkowego. Posypały się też zamówienia z innych miast Polski - m.in. stolicy i Trójmiasta. Firma z Pomorza zamówiła rikszę-lodówkę do wakacyjnej sprzedaży lodów. Pod Warszawę wyjechała towarowa riksza ze spalinowym silnikiem. Do Łodzi dotarł nawet e-mail z Bułgarii - z prośbą o wyprodukowanie czterokołowej rikszy, w której miały pedałować dwie osoby. Tej łodzianie nie zrobili, bo konstrukcja była za trudna.

Garaż przy Big Benie

Teraz po Piotrkowskiej jeździ 35 riksz (dziesięć zapasowych stoi w garażu). 15 takich samych śmiga po Londynie. Zamówił je Polak Bartosz Miernik, który wyemigrował na stałe do Anglii i wpadł na pomysł rozkręcenia tam rikszarskiego biznesu. Zanim założył firmę Traditional Rickshaw Ltd., przyjechał do Łodzi. Zafundował sobie przejażdżkę po Pietrynie, by sprawdzić, czy łódzkie pojazdy są wygodne. Spodobały mu się, więc zamówił pięć sztuk. Londyński biznes wypalił, a współpraca między dwiema firmami trwa - już niebawem londyńczycy i zwiedzający stolicę Wielkiej Brytanii turyści będą mieli do wyboru aż 45 łódzkich riksz, prowadzonych przez Hindusów, Australijczyków, Brazylijczyków i Polaków. Traditional Rickshaw Ltd wynajmuje garaż na riksze tuż obok Big Bena.

Wykonanie jednej rikszy, takiej, jakie jeżdżą po Londynie, zajmuje około tygodnia. Konstrukcja jest prosta, klient siedzi na miękkiej tapicerce, a przed deszczem i słońcem chroni go wysoki daszek, który może być też powierzchnią reklamową. - To najpopularniejszy model rikszy osobowej, sprzedajemy go po 2 tys. zł. Sprawdził się już w wielu miastach - mówi Kamiński.

Ile trzeba zainwestować?

Kamiński i Czerkawski zaczynali od 15 tys. zł. - To była śmieszna suma. Teraz nie jest tak łatwo. Żeby rozkręcić biznes rikszarski trzeba już mieć co najmniej kilkadziesiąt tysięcy zł. Wszystkie akcesoria są droższe niż osiem lat temu - szacuje Kamiński.

Riksza SC działa w pofabrycznej hali. Za metr kwadratowy jej właściciele płacą 10 zł miesięcznie. W warsztacie muszą być urządzenia do centrowania kół, cięcia stali, spawarka i giętarka. Ich koszt Czerkawski i Kamiński szacują na od 5 do 10 tys. zł. Riksza SC zatrudnia dodatkowo na umowę-zlecenie rikszarzy. Płaci im 2 zł za godzinę (sam przejazd kosztuje 2,5 zł od osoby). Łódzccy przedsiębiorcy zapewniają, że ich firma nie wymaga reklamy. - Nigdy nie wykupywaliśmy ogłoszeń w mediach, bo o­ne same są nami zainteresowane. To niewątpliwy plus tego nietypowego biznesu - śmieje się Kamiński.

Konkurencja

Osiem lat temu Riksza SC nie miała w ogóle konkurencji. Kiedy łodzianie przekonali się do nowych taksówek, interes zwęszyli bezrobotni. Ze starych rowerów montowali własne riksze w komórkach. - Całe lata zmagaliśmy się z "latającymi holendrami", którzy odbierali nam klientów, nie mając nawet własnej firmy - mówi Czerkawski. W tym roku wyrósł Rikszy nowy rywal. Działająca w Łodzi spółdzielnia socjalna Przedsięwzięcie zamówiła w firmie produkującej jachty riksze w kształcie łódek (mają być promocją miasta). Pierwsze modele już wykonano, a w styczniu mają wyjechać na Piotrkowską.

Innej firmy, która specjalizuje się wyłącznie w produkowaniu riksz, w Polsce nie ma. Jest za to kilku producentów, którzy przerabiają rowery i, przy okazji, zbierają też zamówienia na riksze (np. Warsztat Rowerów Nietypowych "Trop" z Pomorza).

Co trzeba zrobić, żeby się wyróżnić.

- Być oryginalnym i ciągle wymyślać nietypowe rozwiązania. Właśnie pracujemy nad nowym modelem, zupełnie niespotykanym - mówi Kamiński. - Trzeba też dbać o mocną konstrukcję, bo co z tego, że riksza ładnie wygląda, skoro natychmiast się psuje. W Warszawie wymyślono takie supernowoczesne pojazdy z silnikiem. Wyglądały efektownie, ale notorycznie trzeba je było naprawiać, a to się okazało szalenie kosztowne. - Niestety, nie ma sensu opatentować naszych pomysłów, bo wystarczyłaby minimalna zmiana, na przykład kształtu ramy, i już można taki patent obejść - mówi Kamiński.

Ile można zarobić.

Właściciele firmy Riksza SC zapewniają, że kilkanaście tysięcy zł zainwestowane w rikszarski biznes na pewno zwrócą się w ciągu trzech lat. Zarabia się nie tylko na produkcji riksz, ale i na reklamach. Łódzkie firmy chętnie pokazują się na głównej ulicy miasta. Za umieszczenie na rikszy planszy ze swoim logo płacą 400 zł miesięcznie.


ilosc komentarzy:
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ - dnia 2024 - 04 - 29
     
   
lista pozostałych artykułów w dziale prasa
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 86 |
  1. Pierwsza pomoc przyjeżdża na rowerze (28.02.2006) fietsberaad.nl
  2. Bikedispenser - próby z automatyczną wypożyczalnią rowerów w Eindhoven (18.01.2006) fietsberaad.nl
  3. Odense testuje nowe metody utrzymania dróg rowerowych (02.01.2006) fietsberaad.nl
  4. Opłaty za wjazd do centrum Sztokholmu (03.01.2006) GW
  5. Potrzebny oficer rowerowy (5.01.2006) SP/GW
  6. [ŁÓDŹ] Produkują riksze na każdą porę roku (10.01.2006) GW
  7. Zamknięta ścieżka rowerowa (16.01.2006) GW
  8. [BYDGOSZCZ] Sprawca wypadku trafi do aresztu (20.01.2006) GW
  9. [SOPOT] Pijany rowerzysta skazany na pół roku więzienia (20.01.2006) GW
  10. Pszczółki. Ścieżka rowerowa zamiast torów (1.02.2006)
  11. Plany inwestycji drogowych w latach 2006-2010 (11.01.2006) GW
  12. Komisja jeszcze wróci (9.02.2006) SP/GW
 
home
o nas
działania i opinie
miasto
rekreacja
biblioteka
warto wiedzieć
aktualności
prasa