link_mdr


doreta bez recepty
duomox bez recepty
izotek bez recepty

prasa
2006 :
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 86 |
  min min min min min min min min min min min min
12 kwietnia 2006

Debaty Gazety: czy nad Wrocławiem można zawiesić tramwaje (11.04.2006) GW

Dyskusja specjalistów nad nowoczesnymi rozwiązaniami komunikacyjnymi. Inżynier Wojciech Bauman: - Zamiast budować nowe drogi zainwestujmy w napowietrzne tramwaje. Profesor Tadeusz Zipser - To nierelane.


Wojciech Bauman kilka tygodni temu na łamach Gazety zaproponował, by wyrzucić z centrum miasta samochody, a ciężar komunikacji przerzucić na transport publiczny. Lekarstwem na wrocławskie korki może być, wzorem niemieckiego Wuppertalu, budowa napowietrznych linii tramwajowych. Dojazd z przedmieść to zadanie dla kolei i szybkiego tramwaju.

Profesor Tadeusz Zipser, urbanista uważa pomysł za nierealny. - Transport indywidualny jest naturalnym, biologicznym sposobem przemieszczania się - mówi.

Obu panów zaprosiliśmy do rozmowy w naszej redakcji.


Wojciech Bauman: Nie proponuję żadnej rewolucji. Chodzi mi bardziej o zmianę sposobu myślenia niż zamykanie centrum i robienie z niego pustyni komunikacyjnej. Zastanawiałem się nad liczbami. W Polsce jest w tej chwili zarejestrowanych około 300 samochodów na 1000 mieszkańców. Publikowane wyliczenia przewidują, że w ciągu pięciu-ośmiu lat liczba ta wzrośnie do 400. Wrocław i okolice, z Oławą i innymi miastami, to około miliona mieszkańców. W ciągu ośmiu lat przybędzie tu jakieś 100 tys. samochodów. Zakładam, że codziennie 50 proc. z nich, czyli 200 tys., będzie wjeżdżało do Wrocławia, a połowa w godzinach szczytu będzie wjeżdżała do centrum. Licząc 15 m na samochód, to żeby o­ne się zmieściły, potrzebujemy wybudować dodatkowo jakieś 25 km czteropasmowych dróg. A to i tak nie rozwiąże problemu.

Tadeusz Zipser: Skąd się panu wzięło te 50 proc.? Są metody liczenia, dzięki którym robi się prognozy natężenia ruchu. Jednej z nich trzeba użyć, żeby można rozpocząć dalsze rozważania. Wszystko najpierw trzeba przeanalizować i przeliczyć.

W.B.: Jakikolwiek model byśmy zastosowali, to przyrost ruchu będzie ogromny. I oczywiste jest, że w komunikacji zbiorowej zmieści się więcej osób.

T.Z.: Przyrost będzie. Ale tu się siedzi, tam się stoi. Musimy pamiętać, że dla człowieka bardziej naturalnym sposobem poruszania się jest samochód niż tramwaj. Ludzie nie chodzą parami jak w przedszkolu. Przemieszczają się indywidualnie. Transport publiczny, oczywiście bardzo pożyteczny, jest wbrew temu przyzwyczajeniu.

Znikły wielkie skupiska pracy. Miejsca pracy rozproszone są po całym mieście. Wynaleziono telefon komórkowy, który pozwala porozumiewać się w ruchu. Przedsiębiorca z małej firmy jedzie do klienta pokazać mu próbkę swojego towaru i zanim skończy z nim rozmowę, umawia się z następnym, który składa jakieś reklamacje. Czy pan sobie wyobraża, że o­n będzie się zastanawiał, gdzie jest najbliższy przystanek i kiedy z niego odchodzi autobus? Życie pokazuje, ludzie głosują... nie chcę powiedzieć nogami... kołami.

W.B.: Jednak wielkie miasta eliminują ruch samochodów z centrum. W Londynie nawet szef dużej korporacji przemieszcza się metrem i autobusami...

T.Z.: Ale jak doskonale jest tam rozwinięta sieć. Można sobie na to pozwolić. Nie odrzucam oferty komunikacji zbiorowej. Mówię tylko, że o­na musi spełnić określone warunki, żeby ludzie chcieli z niej korzystać.

Do pańskiego pomysłu mam tylko trzy zastrzeżenia.

Pierwsze, że nie ma obliczeń. Drugie, że musimy uwzględnić indywidualny charakter ruchu. Trzecie, to brak realizmu. Ale to nie pańska wina. Niestety, w Polsce obowiązuje zasada, że jeśli można czegoś nie robić, to należy tego nie robić. Mamy góry, a brak nam tuneli. Pół wieku Wrocław musiał czekać na nowy most. Wszystkie odważniejsze rozwiązania wędrują na półkę czy wręcz do kosza. Możemy sobie tylko pogadać o nich teoretycznie.

W.B.: Przecież z tego powodu nie możemy przestać zabiegać o poprawę swojego losu.

T.Z.: W tym nie jest pan osamotniony. Niezłe założenia są w studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego Wrocławia. A słyszał pan o pomysłach prof. Różyckiego i dr. Wysockiego, którzy proponowali użycie sieci kolejowej do skomunikowania naszego miasta? Takich koncepcji było już dosyć dużo. Sam napisałem, dość dawno temu, taką ekspertyzę, w której proponowałem urządzenie siedmiu pętli dla komunikacji zbiorowej. Ta koncepcja jest trochę podobna do tego, co pan wymyślił... W centrum ruch miała przejmować pętla środkowa, podobnie jak u pana wiszące tramwaje. I co z tego? Nic. Urzędnicy nie trawią takich pomysłów. Zarząd Dróg i Komunikacji argumentował, że na ulicy Podwale (gdzie trzeba by odwrócić kierunek ruchu wobec tego, który obowiązywał) wbudowali jakieś krawężniki i nie można ich wymontować. Media też przeszkadzają. Moją koncepcję budowy drogi od ul. Dubois do Piaskowej, żeby odciążyć z ruchu Ostrów Tumski, właśnie „Gazeta” przedstawiła tak, że ludzie zrozumieli ją na opak. Uwierzyli, że my chcemy ciężki ruch wprowadzić tam, skąd chcieliśmy go zabrać.

W.B.: Mój pomysł to raczej prowokacja, którą chcę ludzi zmusić do myślenia. Zależy mi na tym, żeby problemy z krawężnikiem nie blokowały śmiałych rozwiązań. Nie do końca się zgadzam, że transport zbiorowy jest pomijany, bo jest niewygodny. Myślę, że trzeba dać ludziom coś, co ich oczaruje. Będą jeździli, jeśli przełamiemy bariery.

T.Z.: Zgadzam się. Ale kolejka linowa, gondolowa ma za małą przepustowość, żeby obsłużyć tysiące ludzi. Przecież jak zatrzyma się jeden wagon, to cały system stanie.

W.B.: Nie, panie profesorze. Są też takie rozwiązania, dzięki którym wagon może wypiąć się z systemu. Specjalne chwytaki zaczepiają go o ciągle przesuwającą się linę. Mogą nawet przepinać wagon z liny na linę. Dotarłem do takich konstrukcji, które pozwalają przewieźć 8 tys. osób na godzinę.

T.Z.: A lokalizacja tej pętli? Mieszkańcy nie zaprotestują? U nas ludzie buntują się nawet przeciw przystankom autobusowym. W miejskich planach jest wiele ciekawych pomysłów, które pokrył kurz.

W.B.: Właśnie. Podoba mi się plan zagospodarowania przestrzennego Wrocławia. Jeśli jednak spojrzymy na grafik wydatków, które planuje miasto, to w ogóle te rzeczy nie współgrają. Nie widzę konsekwencji. Marzę, żeby ktoś właśnie przezwyciężył ten marazm. Co z tego, że od lat mówi się o wykorzystaniu torów kolejowych?

T.Z.: Stacje kolejowe na niektórych osiedlach są zbyt daleko od miejsc zamieszkania. Pociągi za rzadko chodzą. Pociąg miejski musi jeździć cyklicznie. Kiedy idę na taką stację, nie zastanawiam się, o której godzinie coś przyjedzie, tylko mam nadzieję, że za chwilę.

W.B.: Wydaje mi się, że to jest próba znalezienia rozwiązania podług tego, co jest. A my tu proponujemy działania podług zamiarów. Chodzi nam o to, żeby władze miasta nie tyle usprawniały komunikację, co ją stworzyły. Jeśli taka kolejka jest projektowana w szerszej koncepcji, to nie mam nic przeciwko. Ale o­na jest jakąś protezą dla zaspokojenia braków komunikacyjnych.

T.Z.: Trzeba pomyśleć, czy nie powinniśmy odciążyć centrum poprzez stworzenie w aglomeracji innych ośrodków, które przyciągałyby ludzi. Miasto ma niekorzystny, tzw. monocentryczny układ. Wszystko zbiega się do środka. Tylko tu można załatwić większość codziennych spraw i tylko przez centrum można przedostać się na drugą stronę rzeki, bo mosty też mamy w środku. Taki układ nakręca przeciążenia, bo nie da się go ominąć.

Pewnym dobrodziejstwem są hipermarkety, które wyciągają ruch na obrzeża. Dawno już pisałem, że we Wrocławiu powstaną trzy centra, i udało mi się przepowiedzieć to w okolicy węzła bielańskiego, i to w czasie, kiedy było tam tylko pole. Nikt w to nie wierzył.

W.B.: Jednak spędzanie czasu wolnego też jest podporządkowane pewnym regułom. Choćby ludzkie aspiracje - powodują chęć pobytu w wielkim mieście, więc ludzie ciągle będą się pchali do centrum.

Przyznaję, że dobry transport mógłby spowodować, że ożyją odległe od centrum obszary. W ilu miejscach ludzie nie chcą mieszkać, bo nie ma tam jak dojechać.

T.Z.: Komunikację powinno się organizować równolegle do rozwoju miasta. I nowe osiedla nie powinny czekać, aż władza coś dla nich wymyśli. Trzeba je podłączyć do całego systemu, zanim utrudnią to niekorzystne przyzwyczajenia. Po prostu wszyscy wsiądą do samochodów.

W.B.: Nie poruszyliśmy jeszcze ważnych argumentów ekologicznych. Cokolwiek byśmy mówili, transport zbiorowy wygrywa z samochodem.

T.Z.: Tak. Ale znowu nie zapominajmy, że lepiej, żeby samochody, które jeżdżą, mogły przez różne obszary przedostać się możliwie szybko. Mówię o tym, bo w imię ekologii, aby zniechęcić kierowców do jazdy wśród zabytków, urzędnicy wytyczają przez starówki kręte trasy, i skutek jest odwrotny.

W.B.: Dlatego jak najszybciej trzeba ludziom dostarczyć coś w zastępstwie. Oczywiście zgadzam się z panem profesorem, że wcześniej musimy wszystko policzyć i przeanalizować, żeby nas nic nie zaskoczyło. Także finansowo. Róbmy jednak coś, cokolwiek. Nowe rozwiązania, które mają powstać za 20 lat, powinny być już teraz powoli realizowane.

T.Z.: Pozostaję przy swoim o tyle, że transport indywidualny jest naturalnym, biologicznym sposobem przemieszczania się i trzeba bardzo silnej konkurencji, żeby ludzi zainteresować czym innym.



Plan inżyniera Bumana:

- Wkrótce będzie więcej samochodów niż miejsca na ulicach.

- Należy rozbudowywać transport publiczny zamiast inwestować w nowe drogi.

- Dojazd z przedmieść to zadanie dla kolei i szybkiego tramwaju.

- W centrum, a właściwie wokół niego, komunikację zapewniłyby napowietrzne tramwaje, zawieszone np. nad fosą.

- Wszystko należy połączyć w jeden system.


Słabe punkty znalezione przez prof. Zipsera:


- Samochód jest dla człowieka bardziej naturalnym sposobem podróżowania, więc nie można go z góry przekreślać

- Nietypowych środków komunikacji nikt nie wybuduje ze względu na koszty.

- Ważne są wszystkie środki transportu, a ruch można rozładowywać także na inne sposoby, np. tworząc poza centrum inne ośrodki przyciągające mieszkańców miasta.

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35762,3276226.html


ilosc komentarzy:
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ - dnia 2024 - 05 - 14
     
   
lista pozostałych artykułów w dziale prasa
  1. 1 - 12 |
  2. 13 - 24 |
  3. 25 - 36 |
  4. 37 - 48 |
  5. 49 - 60 |
  6. 61 - 72 |
  7. 73 - 84 |
  8. 85 - 86 |
  1. Wrocławscy rowerzyści czują się dyskryminowani (9.02.2006) PRW
  2. Motoryzacja to diabeł wcielony (14.02.2006) Metro
  3. UE ostrzega: Śmierć grasuje na polskich drogach (21.02.2006) GW
  4. [OPOLE] Kolejna ofiara pijanego kierowcy (29.01.2006, 17.02.2006) GW
  5. Politechnika buduje Geo-Centrum (27.02.2006) GW
  6. Cztery lata więzienia za śmiertelne potrącenie rowerzysty (02.03.2006) PRW
  7. Przesiadka na pętli (3.3.2006) SP/GW
  8. Przywilej dla cyklistów (7.03.2006) SP/GW
  9. [STRZELIN] Rower zamiast pociągu (07.03.2006) SP/GW
  10. Wrocławski inżynier proponuje rewolucję w miejskiej komunikacji (16.03.2006) GW
  11. [SZCZECIN] Nie chcą więcej kostki! Asfalt dla rowerów (28.03.2006)
  12. Debaty Gazety: czy nad Wrocławiem można zawiesić tramwaje (11.04.2006) GW
 
home
o nas
działania i opinie
miasto
rekreacja
biblioteka
warto wiedzieć
aktualności
prasa