|
04 stycznia 2007
Co boli wrocławian (09.10.2006) GWWrocławianie nie uprawiają sportu, a czas wolny spędzają przed telewizorem. Są zmęczeni i zestresowani pracą. Ale lubią swoich sąsiadów piwo i wodę mineralną - takie wnioski płyną z badań zleconych przez Urząd Miasta.
Przeprowadziła je w lipcu i sierpniu Korporacja Badawcza Pretendent. Ankieterzy przepytali 604 mieszkańców. - Sprawdziliśmy, jaka jest wiedza wrocławian na temat własnego zdrowia - mówi Anna Szarycz, dyrektorka wydziału zdrowia UM. - Programy profilaktyczne możemy mnożyć, ale cóż nam po nich, jeśli nie będziemy wiedzieć, czy są skuteczne.
Wrocławian pytano głównie o zdrowie fizyczne i nawyki żywieniowe. Ale także o środowisko, w jakim pracują, oraz otoczenie społeczne. - Bo zdrowy człowiek ma poczucie bezpieczeństwa i zdrową psychikę - wyjaśnia Marzena Krysa, miejska specjalistka ds. promocji zdrowia.
Z badań wynika, że przeciętny wrocławianin jest dość leniwy, lecz także zabiegany. Co drugi pracuje w pozycji siedzącej, ale co gorsza, wolny czas również spędza w fotelu, czytając lub oglądając telewizję. Aż 71 procent ankietowanych odpowiedziało, że nie uprawia żadnego sportu z braku czasu. A tylko 6 procent nie ćwiczy z braku pieniędzy. W parze z biernością fizyczną idzie zmęczenie w pracy - aż 69 procent odczuwa w swojej firmie stres i zmęczenie. Być może dlatego co trzeci z przepytanych pali; średnio 15 papierosów dziennie.
Po pracy najchętniej odpoczywamy wśród przyjaciół. Spotykamy się z nimi częściej niż z krewnymi. 42 procent wrocławian pije wtedy alkohol. Zwykle piwo lub wino i szampan. Z napojów niealkoholowych najczęściej sięgamy po wodę mineralną.
Bardzo dobrze znamy najbliższe otoczenie. Aż 81 procent wrocławian lubi sąsiadów i uważa, że w trudnej sytuacji może na nich liczyć. Z drugiej strony mamy sceptyczny stosunek do nieznajomych - 72 procent twierdzi, że większość z nich, jeśli jest okazja, wykorzystuje ludzi.
- Wyniki tylko na pozór wydają się sprzeczne. W socjologii istnieje pojęcie dystansu społecznego, które oznacza, że swoich, czyli w tym wypadku sąsiadów, oceniamy dobrze, ale już wobec obcych nastawieni jesteśmy negatywnie - tłumaczy Dariusz Chołost z Pretendera.
Mieszkańcy Wrocławia są dość nieufni także wobec instytucji publicznych. Do systemu opieki zdrowotnej nie na zaufania aż 62 proc. respondentów. Sceptyczni są także wobec sądów, urzędu pracy i władz samorządowych, choć obdarzają te instytucje zaufaniem częściej (34 proc.) niż władze państwowe (20 proc). Mediom ufa 58 proc. mieszkańców, a ośrodkom kultu religijnego 51 proc.
Wrocławianie są zadowoleni z usług bankowych i pocztowych (71 proc.), uważają, że mieszkają w bezpiecznej okolicy (62 proc.) i mają łatwy dostęp do kultury (76 proc.)
Zdaniem Dariusza Chołosta najważniejsze są dane, które mówią o naszych zachowaniach w czasie choroby. Okazuje się, że tylko co trzeci wrocławianin chodzi do lekarza na kontrolne wizyty. Dlaczego? Bo aż ponad połowa ankietowanych uważa się za zdrowych. - Wrocławianie nie wiedzą, że badania służą do określenia czynników ryzyka groźnych chorób cywilizacyjnych. To dla nas ważna wskazówka przy opracowywaniu kolejnych działań prozdrowotnych - mówi Marzena Krysa.
Raport zostanie wykorzystany do uzupełnienia elektronicznej mapy miasta. Będą na niej zaznaczone przychodnie z uwzględnieniem gęstości zaludnienia, wieku mieszkańców i ich potrzeb. - Nasze programy będą teraz precyzyjniejsze, a przez to skuteczniejsze - komentuje Marzena Krysa. - Jeśli np. na Krzykach mieszka najwięcej palaczy, to trzeba tam nasilić edukację antynikotynową. Jeżeli mieszkańcy Śródmieścia nie uprawiają sportu, to tam musimy propagować aktywny sposób spędzania wolnego czasu.
Wrocław, członek stowarzyszenia Zdrowe Miasta jako pierwszy w Polsce przeprowadził takie badania.
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3672399.html
|
|
|
|
|
