04 stycznia 2007
[WARSZAWA] Cztery tysiące za dziurę w ulicy (09.11.2006) GWTyle przyznał pewnemu warszawiakowi sąd za to, że przed laty poturbował się na ulicy. Mężczyzna jechał rowerem, wpadł do dziury i się przewrócił. Czy warszawiak wybaczy teraz ZDM?
Sprawa wydaje się komiczna. Był lipiec 1994 r. Tadeusz P. jechał ponad 20-letnim rowerem ul. Grójecką. Wiózł zakupy. Na zakręcie wpadł nagle w dziurę i się przewrócił. Na ulicę wysypały się makaron i ziemniaki. Rama roweru miała się pogiąć. Mężczyzna odniósł nieduże obrażenia: miał spuchnięty łokieć, obtarcia, siniaki. Bez problemu mógł szybko wrócić do pracy.
Pechowy rowerzysta pozwał jednak do sądu Zarząd Dróg Miejskich, pod którego opieką znajduje się Grójecka. Za swoje straty i krzywdy zażądał w sumie ponad 200 tys. zł (wliczył w to także rentę). Proces trwał latami i zakończył się dopiero w zeszłym roku. Sąd okręgowy przyznał mężczyźnie 4 tys. zł zadośćuczynienia. Niezadowolony rowerzysta się odwołał. Tłumaczył, że wybaczy ZDM, ale dopiero gdy wypełni on pokutę.
Wczoraj sąd apelacyjny orzekł, że 4 tys. zł zadośćuczynienia za taki wypadek to wystarczająca kwota. Wyrok jest ostateczny.
P. znany jest warszawskim sądom, bo powytaczał też inne niecodzienne procesy. A z ZDM procesuje się jeszcze ok. 30 innych rowerzystów, pieszych i kierowców.
Mariusz Jałoszewski
Źródło
|
|
|
|
|