04 stycznia 2007
Bomba w rowerze (16.11.2006) PAPW serii ataków, jakie miały miejsce w Bagdadzie, zginęło co najmniej trzynastu Irakijczyków. Dowództwo amerykańskich oddziałów poinformowało z kolei o śmierci na polu walki czterech kolejnych żołnierzy USA.
Iracki minister szkolnictwa wyższego Abid Dhiab po porannej serii zamachów oskarżył rząd o brak skuteczności w działaniach, mogących powstrzymać szerzącą się anarchię w kraju. W rozmowie z dziennikarzem brytyjskiej stacji BBC zapowiedział, iż nie będzie uczestniczyć w pracach rządu, dopóki władze nie podejmą kroków wobec ludzi, odpowiedzialnych za masowe porwania.
Minister odniósł się do wtorkowej akcji porywaczy w Bagdadzie i uprowadzeniu nieznanej do tej pory liczby ludzi (wymieniano liczbę 100-50 osób) z gmachu Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego. Los co najmniej 25 porwanych pozostaje nadal niewyjaśniony.
Cytując informacje uwolnionych przez policję ludzi, minister - reprezentujący w szyickim w większości rządzie Iraku sunnitów - powiedział, że porywacze torturowali i zabili część uprowadzonych.
W czwartek rano do najkrwawszego ataku doszło we wschodniej części Bagdadu, gdzie grupa uzbrojonych ludzi ostrzelała piekarnię - na miejscu zginęło 9 ludzi, zarówno piekarzy jak i czekających na chleb. Niemal jednocześnie w tej samej części miasta eksplodowała bomba, podłożona na trasie policyjnego patrolu. Zginął jeden z irackich policjantów - trzech zostało rannych. W sumie w Bagdadzie miało miejsce w czwartek co najmniej pięć podobnych zamachów - w jednym z nich bomba została ukryta na porzuconym rowerze.
Dowództwo wojsk USA potwierdziło w czwartek rano śmierć w ostatnich dniach w Iraku czterech amerykańskich żołnierzy - dwu zginęło w wybuchu miny a jeden został zastrzelony w prowincji Dijala na północ od Bagdadu. Czwarta ofiara - informowano - to amerykański żołnierz, zabity przez snajpera we wtorek w Bagdadzie.
Amerykańskie dowództwo podało także, że w toku operacji, prowadzonej przez siły USA w rejonie miejscowości Jusufija, kilkanaście kilometrów na południe od Bagdadu, zabito dziewięciu rebeliantów, prawdopodobnie należących do irackiej Al-Kaidy.
Jak podano w czwartek w Bagdadzie, od środy ponad tysiąc żołnierzy irackich, wspieranych z ziemi i powietrza przez siły USA, prowadzi zakrojoną na dużą skalę operację wojskową na północy kraju. Celem jest oczyszczenie wsi w rejonie Kirkuku z rebeliantów i likwidacja ich magazynów broni. Iracka armia pozostanie na miejscu po zakończeniu akcji, by zapewnić bezpieczeństwo miejscowej ludności i nie dopuścić do powrotu oddziałów rebelianckich do ich kryjówek.
Żródło
|
|
|
|
|